sie 04 2010

Rozdział 2 „Dramat na dwa strzaskane serca”...


Komentarze: 0

Rozdział 2

                Kiedy zimowe wiatry znad morza ucichły a gorące promienie słońca pobudziły do życia małe nasionka pszenicy i jęczmienia, kiedy winorośl zazieleniła się i pokazała pierwsze, zielone jeszcze owoce, Isabel zaczęła na nowo odkrywać uroki świata, który ja otaczał. Po czasie żałoby, kiedy codziennie przemierzała drogę na cmentarne wzgórze, wreszcie zaczęły cieszyć ją śpiewające ptaki i dochodzący z dali szum fal niesiony świeżą bryzą. Na nowo zaczęła słyszeć odgłosy z niedalekiego targu i nie denerwował jej już odgłos kroków na drodze do domu. W dniu kiedy zdała sobie sprawę z tego, że Bertone już nie wróci postanowiła, że nigdy więcej nie będzie smutna. Powoli uśmiechnęła się do odbicia w lustrze, jednak mięśnie przyzwyczajone do smutku ciężko się układały do odmiennego wyrazu. To co zobaczyła w lustrze nie przestraszyło jej. Od dawna nie stroiła się, nie czesała wytwornych fryzur, nie podkreślała swej urody kremami i pudrami. Swoje włosy czesała w warkocz a skóra nabrała koloru delikatnego beżu właściwie przez przypadek, tak mimochodem, w trakcie sentymentalnych spacerów do miejsc, które znała jeszcze z czasów narzeczeństwa. Nie miała dla kogo się stroić. Kiedy popadała w melancholię nie miała głowy do tego. Godzinami potrafiła stać w jednej pozie wspominając wspólne lata. Potem przychodziła złość. Jak mogłeś Bertone tak mnie zostawić? Wiele spraw nie zostało zamkniętych. Nie wiem jak się do tego zabrać. Dlaczego sobie poszedłeś?

                Tego ranka jednak, pierwszy raz od wielu miesięcy, chciała ładnie wyglądać. Dla siebie. Spodziewała się tego co zobaczy w lustrze. Nie zdziwiły jej potargane włosy i delikatne zmarszczki wokół oczu od słońca. Nawet to, że na nosie pokazały się piegi. Ale grymas jej twarzy stanowił dla niej zaskoczenie. To był ten moment w którym podjęła postanowienie, że więcej nie chce być nieszczęśliwą kobietą. Chce się znowu uśmiechać i mieć wesołe oczy. Nie mogła wiedzieć o tym, ani nawet tego przypuszczać, że zza grobu Bertone sprzeciwiał się temu. Ona miała być piękna tylko dla niego. Grymas na twarzy miał nigdy nie zniknąć. Inny mężczyzna nie miał prawa zająć jego miejsca. Nie wiedział jednak jednego, że to siła pożądania a nie miłości sprowadzi do domu i łoża Isabel innego mężczyznę i że spowoduje, że o nim – Bertone - zapomni. Wyszukała w kufrze suknię, której nie ubierała całe wieki. Uczesała włosy w kok a na usta nałożyła pomadę. Lekko uśmiechając się do siebie i swoich myśli wyszła naprzeciw nowemu życiu.

                Przez cały okres żałoby Don Antonio i jego żona wypełniali obowiązki w domu, zagrodzie i na polu za siebie i Isabel. Cierpliwie czekali aż otrząśnie się z tragedii, która ją spotkała i zacznie się udzielać w pracach. Mieli już swoje lata i podwójny wysiłek mocno dawał się we znaki ich starym kościom. Jolanda pilnie obrabiała ogród i pole. Codziennie rano na targu sprzedawała swoje zbiory. Potem wracała na pole a wieczorami pomagała rodzicom w pracach domowych. Zwiększone obowiązki były dla całej rodziny uciążliwością, toteż z każdym dniem wzrastała frustracja względem Isabel. Wszelkie próby przywrócenia jej do normalności były jakby waleniem słomianym chochołem o zad krowy. Jakież było zatem ich zdziwienie, gdy tego ranka zobaczyli ją wystrojoną z dzikim wyrazem twarzy na której malowały się ni to radość ni to strach. Dziwnie wykrzywione wargi wzbudziły w nich grozę, gdyż sprawiały wrażenie zapowiadających kataklizm. Do Margarety pierwszy raz od dnia pogrzebu na nowo powróciły myśli znad grobu Bertone. Don Antonio i Margareta wymienili spojrzenia. Wspólnie pomyśleli jedno: Zwariowała!?

c.d.n.

pannazkotem   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz